niedziela, 19 listopada 2017

"Last work", Batsheva Dance Company, Centrum Spotkania Kutur, Lublin, piątek 2017.11.17

"Last work", Batsheva Dance Company, Centrum Spotkania Kutur, Lublin, piątek 2017.11.17

Naturalną konsekwencją obejrzenia filmu "Mr. Gaga" była chęć zobaczenia Bathsheva Dance Company na żywo.
Batsheva w Polsce! Ta dość niesamowita informacja (Betsheva DC jest jednym z najbardziej znanych teatrow tanca na globie, którego slawa porownywana jest np. ze słynnym, znanym w Polsce Béjart Ballet) dopadla mnie nagle i niespodziewanie.
Dosc sprawnie poradziłem sobie z prozaicznym brakiem błyskawicznie wyprzedanych już biletow na wszystkie cztery występy baletu. Odleglosc z Warszawy do Lublina tez nie jest problemem, chociaż 3/4 drogi jest rozgrzebane, a podróż nie jest ani przyjemna, ani gladka. Wlasciwie jednym problemem był czas otwarcia wystawy "Kolekcja mistrzów Krzysztofa Musiała na wystawie w Muzeum KUL Boznańska, Wyczółkowski, Dunikowski i inni", która chcieliśmy odwiedzić przy okazji bytności w Lublinie. Otoz w piatki wystawa jest czynna do 16:00. To powodowalo, ze musialem opuscic fabrykę około południa. Ale nawet to, także odbylo się praktycznie bezboleśnie.

Spektakl zaczal się z niewielkim opóźnieniem. W tyle sceny jako jedyny barwny akcent - biegnaca na wbudowanej w scene ruchomej bieżni dziewczyna ubrana w dluga, niebieska sukienke. Reszta w beżach i szarościach obficie oswietlona. Do tego niepokojaca, prosta muzyka. Pierwsze wyjścia tancerzy i moje pierwsze skojarzenie - Ministerstwo Głupich Kroków Monty Phytona w baletowym wydaniu. Chlopaki chudziaki i dziewczyny chudziny przemieszczajacy się po scenie w mocno udziwniony sposób. Przez chwile nie moglem się uwolnić od tego natrętnego porównania, po to by w dalszej części spektaklu to skojarzenie ustapilo innemu - "Umarła Klasa" T. Kantora.
Nie będę się kusil o probe opisania o czym jest "Last work". Nie będę się silił na bycie lepszym od fachowcow od kultury, którzy karmia nas w swoich recenzjach np. takimi tekstami: ...."Spektakl można odczytywać jako taneczną dystopię, zaludnioną przez tancerzy, którzy ruszają się jak człekokształtne istoty, łączące w swoim sposobie poruszania się jego ekstremalną artykulację wraz z ukorzenionym poczuciem ciężkości”....
Finał. Zakaz fotografowania w trakcie spektaklu traktuje poważnie. Dlatego
foto z zamkniecia. Na scenie brakuje jeszcze jednej postaci - dziewczyny
"biegaczki", która przez około 70 min. trwania spektaklu biegła w stałym
tempie około 10 km/h. Ona dostala największe oklaski:)
Otoz diabel tkwi w "można odczytac". Zwyczajnie i po prostu mysle, ze istotota tego spektaklu (pewnie innych także) jest to, co w nas obiorcach rozumianych jako indywidualni odbiorcy sztuki, budzi "Last work". Wlasciwie trudno doszukiwać się tutaj jakiegoś watku fabularnego. Caly spektakl to "zestaw" obrazow, często baaaaardzo dynamicznych, które wzbogacone głęboką muzyka haczącą o rejestry oratoryjne, dzialaja na zmysły docierając jak sadze w bardzo selektywny sposób do naszych mozgow, trącając sensory pamieci, budząc wspomnienia, dzialajac jak nieodgadniony katalizator na to co nosimy w głowach. Tak to sobie tlumacze i jest mi z tym dobrze:)
Dla mnie  ten spektakl jest katastroficzna wizja bytu rodzaju ludzkiego od jego narodzin, az do śmierci.

"Last work" dociera do naszej wyobrazni na wiele sposobow. Można zachywcac się choreografia, muzyka, klimatem, obrazem, indywidualnymi dokonaniami poszczególnych tancerzy. Perfekcja pojedynczego gestu, opanowanie ciala, jezyka ruchu, któremu nadano nazwe "gaga" - to wszystko zachwyca, nie pozostawia nikogo obojetym. Jednak moim zdaniem najważniejsze, najglebsze jest to co każdy widz wynosi po spektaklu jako indywidualne przezycie. To "coś" zostaje z nami na dluzsza chwile, może nawet na cale zycie.

Wczesniej, o rzut kamieniem, na terenie kampusu KUL odwiedziliśmy wystawe malarstwa ze zbiorow Krzysztofa Musiala. To nieduza, kameralna prezntacja waskiego wycinka ze zbiorow tego kolekcjonera. Calosc zamknieta w jednej sali. Wystarczyla nam godzina, żeby obejrzeć zgromadzone tam dziela. O ile glowna sila przyciągania maja nazwiska Boznańskiej, Dunikowskiego to mnie najbardziej podobala się "Kobieta palaca papierosa" Meli Muter, klika pejzaży Fałata i jedna, malutka grafika Malczewskiego.
Wystawa jest czynna do czerwca 2018, wiec jeśli planujecie wizyte w Lublinie, warto wpaść, zobaczyć.

Techniczne.
1. Droga Warszaw-Lublin jest rozkopana. Na wielu odcinkach zakazy wyprzedzania wraz z ograniczeniem szybkości od 50 km. Warto to uwzglednic palnujac dojazd na konkretna godzine.
2. Podziemny parking w Centrum Kultury jest moim zdaniem zle zaporojektowany, a z cala pewnoscia nie jest pomyślany dla samochodow typu van. Udalo mi się wjechać i wyjechać, ale ciasne zjazdy/wjazdy, nisko umieszczone rury i tryskacze od inst. p.poż, każą sądzić, ze projektant miał na uwadze parking dla samochodow typu "Smart". W rezultacie zaparkowalem na ulicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz