czwartek, 10 czerwca 2021

"Rzeka genów" (River out of Eden. The Darwinion View of Life), aut. Richard Dawkins, 1995, książka

 "Rzeka genów" (River out of Eden. The Darwinion View of Life), aut. Richard Dawkins, 1995, książka

Kolejna (trzecia) przeczytana przeze mnie książka Richarda Dawkinsa. Jedna z pięciu, które kupiłem dawno, dawno temu, a dopiero teraz mogę osiągnąć odpowiedni stopień koncentracji niezbędny do lektury kolejnych pozycji traktujących o ewolucji. Czekają jeszcze dwie: "Fenotyp rozszerzony" i "Bóg urojony". W zasadzie "Rzeka genów" jest konsekwentną kontynuacją i dowodem na darwinowski dobór naturalny versus kreacjonizm. Podobnie jak dwie poprzednie książki (TU) "Rzeka genów" w sposób logiczny, trudny do podważenia tłumaczy zasady ewolucji, której zasadniczym czynnikiem jest czas, a u podstaw leży proces płciowego rozmnażania, który zdaniem autora jest niczym innym jak wielką, złożoną maszyną szyfrującą. To w wyniku rozmnażania właśnie, jądro nowej komórki powstaje ze złożenia fragmentów kodu DNA pochodzących od ojca i matki. Potem włącza się czynnik czasu i uwarunkowań zewnętrznych w czego efekcie pojedyńcza komórka może ewoluować do np. komórki światłoczułej. Potrzeba na to, bagatela, 400 tys. pokoleń czyli około 0,5 mln lat... Richard Dawkins niezmiennie, z uporem powtarza, że proces ewolucji jest procesem ciągłym, przypadkowym, zachodzącym samoistnie w sposób bezduszny, obojętny. Mamy problem z rozumieniem tego procesu, gdyż mamy "wdrukowaną" w nasze mózgi "potrzebę celowości wszystkiego". Autor pisze: ..."Trudno nam patrzeć na cokolwiek, nie zadając sobie od razu pytania: czemu to służy, w jakim celu istnieje? Kiedy obsesja celowości nabiera cech patologicznych, nazywa się ją paranoją, czyli dopatrywaniem się ukrytych sensów i zamiarów we wszystkim, co się dzieje, w każdym przypadkowym zdarzeniu".

Szalenie ciekawa jest część książki poświęcona samopowielającym się bytom. Autor pisze o samoreplikacji zauważając jednocześnie, że nie mamy "żadnych bezpośrednich dowodów, co zapoczątkowało proces samoreplikacji na naszej planecie". Jednak zdaniem autora nie ma wątpliwości, że wydarzeniem, które uruchomiło tę trwającą cały czas eksplozję, czyli fenomen dziedziczności była reakcja chemiczna, której częścią jesteśmy my sami. Niemniej jednak musimy mieć na uwadze, że do tej pory nie udało się w warunkach laboratoryjnych dokonać symulacji, która uruchomiła ową "reakcję chemiczną", czyli dała początek życiu na Ziemi. Brak twardego dowodu, że transformacja z np. przypadkowego "zlepka" bliżej nieokreślonych związków chemicznych do żywej komórki jest możliwa, daje pole do trwającego "od zawsze" sporu między kreacjonistami, a ewolucjonistami.

Książka została opublikowana w 1995, a jej polska premiera miała miejsce w roku 2007. Może się wydawać, że czytanie takich "staroci" w dobie kiedy nauka gna do przodu nie ma większego sensu, że lepiej jest przeczytać coś nowszego. Być może. Jednak to o czym pisze R. Dawkins to podstawa do rozumienia tego co nazywamy ewolucją, doborem naturalnym. Moim zdaniem dzięki tej wiedzy i umiejętnościom popularyzatorskim autora łatwiej jest zrozumieć chociażby fenomen metodologii modyfikacji genetycznej metodą CRISPR/Cas9, czy sposób działania anty-Covidowych szczepionek 3-ciej generacji. Lektura "Rzeki genów" wymaga wysokiej koncentracji, więc raczej nie nadaje się na wakacyjną lekturę. Ale to moje zdanie. Czytajcie. Warto mieć własną opinię :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz