wtorek, 6 marca 2012

"Artysta", (The Artist), rez. Michel Hazanavicius, Belgia, 2011, w kinach

"Artysta", (The Artist), rez. Michel Hazanavicius, Belgia, 2011, w kinach
A mnie ten film na kolna nie rzucil. W kazdym razie nie na tyle, zebym dal mu Oscara za najlepszy film 2011 (przyznam szczerze, ze nie dzwonili, nie mailowali, nie konsultowali ze mna; jeszcze). Dostal ich 5 w tym wlasnie tego najwazniejszego. Podobny rodzaj rozczarowania przezylem po oberzeniu "Slumdog. Milioner..". Tez kilka Oscarow i wrazenie, ze jesli TEN film byl zdaniem czlonkow Akademii najlepszym filmem roku, to moze bylo lepiej nie przyznawac glownej nagrody w tej kategorii...
Oczywiscie "Artyscie" nalezy sie Oscar. Nawet 3: za odwage, mestwo, wiare. Odwage, by w dobie awatarow 3D zdecydowac sie na zrobienie czarno-bialego, niemego filmu. Mestwo, by skierowac ten film do rozpowszechniania i za wiare w zwrot kosztow przy 15-sto milionowej inwestycji (w USD).
Ale zeby najlepszy film 2011?
Jest w nim wiele elementow, ktore bardzo mi sie podobaly: swietny Jean Dujardin, bardzo dobra Bérénice Bejo i klimat, styl amerykanskich produkcji lat 20-stych ubieglego wieku.
Ale zeby najlepszy film 2011?
Historia jest naiwana, chociaz sympatyczna. To nieomal typowy slapstic, ktore czasami ogladalem w cyklu w "Starym Kinie" emitowanym w TV wiele lat temu. Jednak o ile w starych niemych filmach poruszal mnie i budzil emocje autentyzm, to w "Artyscie", gdzie takze, jak to w kinie, wszystko jest na
niby, z tym, ze to autentyczne "na niby" jest udawane... Pomimo, ze kostiumy, scenografia, gra aktorow z duzym pietyzmem oddaja klimat TAMTYCH produkcji, to przeciez film jest wspolczesny, a tworcy puszczaja oko do widzow dajac do zrozumienia, ze to tylko taka zabawa konwencja.
Nie zaluje, ze widzialem. Garstka widzow z ktorymi ogladalem ten film w ostatnia niedziele pewnie w wiekszosci tez nie.
No, ale zeby najlepszy film 2011?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz