sobota, 13 września 2014

Windsurfing na Stadionie Narodowym, sobota 2014.09.07

Windsurfing na Stadionie Narodowym, sobota 2014.09.07

Moja deska usycha w garażu z tęsknoty za woda, a zagle łakną wiatru kwiląc cichutko zamkniete w pokrowcach. A tutaj - proszę!
Windsurfingowa impreza na Narodowym.
Decyzja mogla być tylko jedna: idziemy!
Wjazd na parking - 20 zl.
Bilet - 80 zl.
I już byliśmy na stadionie w ogolnodostepnej strefie knajpek, stoisk z ciuchami sportowymi, deskami i roznymi gadgetami luźno związanymi z impreza.
Start z rampy, potem slizg wzdluz
linii 32 wentylalatorow z ktorch kazdy
wazyl podobno 1 tone dajac w sumie
wiatr o szybkosci 70 km/h.
Po wypiciu piwa za stadionowa cene (10 zl) weszliśmy do srodka. Imponujaca liczba stewardów, wolontariuszy pomagala nam w odnalezieniu właściwych miejsc, które były usytuowane vis-a-vis potężnych wiatrakow, które miały napedzac caly show.
W trakcie kiedy zajmowaliśmy miejsca, przy b. glosnej muzyce zaczely się pokazy w których bralo udział dwóch surferow wpiętych w deski zawieszone w powietrzu dzięki strumieniom wody bijącym z dysz ulokowanych pod deskami. Sporej średnicy rura zasysala wode z basenu, by za chwile przetłoczona przez pompy dac strumieniowi wyrzucanej wody sile potrzebna do uniesienia surfera wraz z deska w powietrze.
Sciganie sie na akwenie o rozmiarze
kilku duzych wanien to marna namiastka
prawdziwych zawodow, a towarzyszacy
im halas byl ogłuszajacy.
To było naprawdę spektakularne!
Potem zaczal się wlasciwy show.
Po wlaczeniu wiatrakow zrobilo się b. glosno. Na to glosno nalozono muzyke, a na muzyke glos konferansjerow. Halas był trudny do wytrzymania podobnie jak wiatr, który uderzal bezpośrednio w sektor w którym siedzieliśmy.
Panowie prowadzący impreze starali się bez większego powodzenia nadac jej stosowna dramaturgie.
Zawody/show skladajacy się z trzech części: wyścigi, freestyle i skoki z podzialem na panie i panow
rozwlekał się tracac rytm. Wlasciwie jednym wartym uwagi pokazem były skoki.
W trakcie jednej z przerw przenieslismy się na mniej wietrzne miejsca dzięki czemu dotrwaliśmy do końca.
Ustalilismy, ze pokaz nie był wart więcej niż 20 zl, (ale kolega zazadal zwrotu 80-ciu zl).
"Użył jak pies w studni" dobrze oddaje moje wrazenia i nastroj tym bardziej, ze obejrzenie popisow zawodowych widnsurferow spotegowalo moja tensknote za woda, deska i wiatrem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz