piątek, 15 października 2021

M Liga XC, maratony Wawer 2021.10.02 i Dąbrówka 2021.10.09, rowerowe

 M Liga XC, maratony Wawer 2021.10.02 i  Dąbrówka 2021.10.09, rowerowe

Wawer. Pomimo tego, że to mój
las, Orgowi udało się znaleźć kilka
fajnych, nieznanych mi podjazdów.
Wawer. Nie czułem się dobrze. Czwartkowo-piątkowy żywieniowy błąd (jak mi się zdawało) spowodował, że w sobotni ranek stawiłem się na miejsce zbiórki mojej rowerowej grupy ociężały, bez wigoru. Szybko okazało się, że reszta kolegów zrobiła sobie wolne. Wjechałem samotnie w las, żeby po przejechaniu kilkuset metrów zauważyć strzałki wyznaczające trasę maratonu M-Ligii. Pojechałem "po strzałkach" kilka kilometrów. Poczułem się lepiej i zdecydowałem o starcie w maratonie. Do miejsca zawodów miałem 8 min. samochodem, a start do najdłuższego dystansu 50+ km był o 11:30. Wróciłem do domu. Poranny rozruch pobudził perystaltykę. Poczułem się ździebło lepiej. O 10:30 byłem na miejscu startu... Trasa była dobrze oznakowana. Miałem jednak problem, bodaj 2x, ze znalezieniem strzałek. 1x musiałem się cofnąć, w innym przypadku pojechałem "w ciemno" i odnalazłem właściwą trasę. Dobre, nawet bardzo dobre było zabezpieczenie trasy. W newralgicznych punktach ruchem kierowała młodzież z mundurowej klasy lokalnej szkoły, a w miejscu skrzyżowania z ruchliwą drogą Międzylesie-Stara Miłosna o bezpieczeństwo ścigantów dbała policja. Całość uzupełniała dobra pogoda, bufet z wodą i batonami oraz malownicza trasa w "moim" lesie.
Dąbrówka. Za mną twarda "lejdi". Cięliśmy się
do samego końca i gdyby nie sztywny podjazd na
około 2 km przed metą, potem dość szybki zjazd, 
gdzie full dawał mi przewagę "lejdi" pewnie byłaby
lepsza na kresce... 

Dąbrówka. Pomimo trwającego problemu z brakiem siły (to jednak coś innego niż żywienie) zdecydowałem o starcie w finale. Ostatecznie dystans 50+ km nie jest szczególnie długi i nawet bez "depnięcia" da się go przejechać. Chociaż o miejsce na podium byłem spokojny (handicap dziadunia) to jednak musiałem się mocno zaginać, żeby nie przyjechać jako ostatni zawodnik w kat. open. Do samego końca ścigałem się z jedną z Pań z kat. "lejdis", którą tydzień wcześniej wyprzedziłem na 5-tym kilometrze trasy... Jednym słowem jechało mi się bardzo ciężko. Rekompensatą były dobrze oznakowana i zabezpieczona trasa oraz przyjazna, słoneczna pogoda.

Dąbrówka. Obok mnie Klaudia Czabok (WKK)
i Gabrysia Wojtyła (ZATOR), które reprezentują
Polskę w międzynarodowych zawodach
mtb, a tutaj zaproszone przez Orga, wręczały
startującym  medale i upominki. 
Wielokrotnie pisałem o zawodach organizowanych przez M-Ligę. Lokalne ściganie ma swój urok i zalety. Na przestrzeni lat nastąpiła ewolucja formuły zawodów. Organizatorzy dodali konkurencje biegowe, a w rowerach zaczęły dominować maratony. "Czyste" ściganie jakim jest xc zeszło na dalszy plan. Ale to kwestia umowna. Otóż tzw. maratony odbywają się na co najmniej dwóch dystansach. Są to zwykle dwa okrążenia o długości 25+ km. Większość zawodników jeździ krótszy dystans, czyli jedno okrążenie. To praktycznie dłuższe niż mówi regulamin UCI ściganie typu xc. Dwa okrążenia, 50+ km, które jechałem 2h37min -Wawer i 2h25min Dąbrówka nie są "rasowym" maratonowym dystansem. Dystans jest zbyt krótki. Ale dość o kilometrowych niuansach. Ważne jest, że takie zawody się odbywają. Blisko domu, za nieduże pieniądze (dziadkowie płacą niższe wpisowe 40.00 zł) można sprawdzić się na tle innych ścigantów, pojechać w innym niż zwykle terenie. Całość dopełnia kameralna atmosfera, czas na porozmawianie ze znajomymi. Fajna impreza także dla całych rodzin (sporo kategorii dziecięcych). Gorąco polecam. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz