piątek, 19 listopada 2021

"Chopin. Życie i droga twórcza", aut. Tadeusz A. Zieliński, 1998, książka

 "Chopin. Życie i droga twórcza", aut. Tadeusz A. Zieliński, 1998, książka


Lektura tej książki to oczywiście efekt tegorocznego Konkursu Chopinowskiego. Dawka muzyki, przekazów medialnych była chyba większa niż przy okazji poprzednich jego edycji. Wydaje mi się, że nigdy wcześniej nie słyszałem tylu bezpośrednich doniesień, tak licznych relacji i transmisji na żywo zawłaszcza w TV. Jednak bezpośrednią przyczyną, która kazała mi sięgnąć po tę książkę była wymiana opinii z pilnie śledzącą Konkurs koleżanką, kiedy to, niefortunnie, poddałem pod wątpliwość wirtuozerskie umiejętności Fryderyka Chopina. Skąd mi się TO wzięło? Nie mam pojęcia. Pewnie podrzucił mi to rosyjski troll zatrudniony przez cara Mikołaja I-szego:) Reakcja dobrze osłuchanej klasyką koleżanki była wyważoną sugestią sprawdzenia tego co o Szopku piszą w necie. No tak! Był wirtuozem! Wirtuozem fortepianu (grał także na organach), którego sława szła w parze z jego kompozytorskim geniuszem! Zadumałem się nad swoją niewiedzą. Efektem było przeszukanie zasobów lokalnej biblioteki i pożyczenie tej książki...

"Chopin. Życie i droga twórcza" jest poważną, solidną biografią poszerzoną o dogłębne studium dokonań muzycznych Chopina połączone z drukiem istotnych fragmentów partytur. Pierwszy książkowy "rozbiór" kompozycji Fryderyka uświadomił mi, że te fragmenty, ich fachowość wykracza tak dalece poza moją zerową wiedzę muzyczną, że mogę je z powodzeniem pominiąć. Jeśli bowiem czytamy, że: "[..]Temat Ronda oparty jest na częstej w polskim folklorze skali lidyjskiej (podwyższona kwarta - h) i pozbawiony dźwięku prowadzącego [...] W harominizacji tematu brak jest klasycznej dominanty: trójdźwiękowi F-dur przeciwstawione są inne akordy, w tym zgoła nietradycyjny, ostry dysonans f-b-c-a w 6 - 8 takcie [...]" to jasno oznacza, że lekturę książki powinienem zacząć od studiów muzycznych. Te zaś nie są dla mnie. Gdy usiłowałem mruczeć kołysanki moim synom-niemowlakom, oni z obłędem w oku wypluwali smoka, mówili żebym dał sobie spokój... Rezygnacja ze studiów muzycznych wraz z pominiętymi "rozbiorami" kompozycji przełożyły się także na dość sprawne uporanie się z książką liczącą bez "Komentarzy" 623 str.

"Chopin. Życie i droga twórcza" poza historią życia i dokonań Fryderyka Chopina jest także powtórką z historii, zwłaszcza historii Polski. Chopin żył w niełatwym dla Polski czasie. Sprawdził się nie tylko jako wirtuoz, genialny, nowatorski kompozytor, ale jako Polak-Patriota, sercem (dosłownie; serce Chopina zgodnie z jego dyspozycją  zawiozła do kraju jego siostra) i duszą oddany Polsce. Chopin wbrew propagandzie części dzisiejszej sceny politycznej nie był uchodźcą. Wyjechał mając 20-ścia lat z Polski do Austrii na około miesiąc przed wybuchem powstania listopadowego (1830). Był poddanym cara. Podróżował z ważnym rosyjskim paszportem. Z Wiednia, przez Paryż miał pojechać do Londynu, a plan wyjazdu/pobytu musiał uzgodnić z ambasadą rosyjską w Wiedniu. Został we Francji przez kolejne 17 lat, by u schyłku życia pojechać do Anglii (kobiety, kobiety...) skąd wrócił do Paryża gdzie zmarł  17 października 1849 roku. W trakcie pobytu we Francji, gdy jego sława stała się powszechna w całej Europie, za pośrednictwem rosyjskiego ambasadora, hrabiego Pozzo di Borgo  otrzymał propozycję mianowania "pierwszym pianistą nadwornym carskim" na dworze cara Mikołaja I. Propozycji towarzyszyło zapewnienie, że wobec wyjazdu Chopina PRZED wybuchem Postania Listopadowego Chopin nie jest uważany za politycznego emigranta, a samowolny pobyt w Paryżu bez ważnego paszportu będzie mu, w carskiej łaskawości, darowany. Odpowiedź Fryderyka wprowadziła ambasadora w osłupienie. Chopin odrzucił propozycję jednoznacznie oświadczając, że rzeczywiście nie brał udziału w Powstaniu, ale sercem był po stronie Powstańców życząc im zwycięstwa, a obecnie dzieląc z innymi Polakami narodową żałobę uważa się za emigranta.

Postawa Chopina miała wymiar nie tylko symboliczny, ale także przyziemny - materialny. Ewentualna posada u cara uwalniałaby Chopina od wszelkich problemów finansowych z ktorymi borykał się przez całe życie. Funkcjonowanie na odpowiednim poziomie stosownym do jego pozycji nie było tanie. Dość powiedzieć, że wynajęcie właściwego dla jego pracy apartamentu w Paryżu to koszt w przeliczeniu około 6 tys. EUR/m-c (informacja z serialu "Paryż. Śladami Chopina. vod.TV). W okresie prosperity Chopin zarabiał bardzo dobrze, ale także mnóstwo wydawał, a do oszczędnych nie należał. Do tego unikał świetnie płatnych, publicznych koncertów dla dużej ilości odbiorców. Wiedział, że zarówno instrument na którym grał (Pleyel) oraz jego słabe uderzenie w klawisze nie sprawdzają się w dużych salach, gdzie jego muzyka brzmiała zbyt cicho. Wolał grać w salonach dla mniejszego audytorium, a w pewnym momencie porzucił wirtuozerskie występy na rzecz komponowania. Jednak, co warto zaznaczyć NIGDY nie odmawiał dawania koncertów charytatywnych zwłaszcza na rzecz polskich środowisk emigracyjnych (ostatni publiczny koncert w listopadzie 1848 odbył się w Londynie na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Polaków). Był patriotą związanym z obozem księcia Adama Czartoryskiego (Hotel Lambert), gdzie znał praktycznie wszystkich. Swój patriotyzm, polskość zaznaczał zawsze i wszędzie. To Robert Schumann jest autorem pamiętnej opinii, że „Gdyby potężny samodzierżca z Północy wiedział, jak groźny przeciwnik czai się w dziełach Chopina, w prostych melodiach jego mazurków, zabroniłby tej muzyki. Dzieła Chopina to armaty ukryte w kwiatach.” Myślę, że wszyscy pamiętamy te "armaty" ze szkoły, ale warto je przypomnieć. Myślę także, że dość ważne dla widzenia patriotyzmu Chopina we właściwym, zdrowym wymiarze jest fakt odrzucenia przez niego modnej w kręgach emigracji idei "polskiego mesjanizmu", której autorem i piewcą był niejaki Andrzej Towiański. Chopin uważał ideę Polski jako "mesjasza narodów" za swoisty obłęd, nawet pomimo tego, że bliski mu A. Mickiewicz nadawał temu pewne znaczenie w niektórych utworach.

"Chopin. Życie i droga twórcza" to także Chopin prywatnie, a wśród nich liczne kobiety do których wzdychał, które kochał. Książka nie pomija także pań, które zostawiały Szopkowi "pamiątki" uniemożliwiające mu, przez jakiś czas kontakty z kolejnymi paniami... Autor biografii dostarcza tę wiedzę w sposób wyważony. Wszystko co pisze wsparte jest wiedzą faktograficzną bazującą w dużej mierze na obfitej korespondencji, która zachowała się do naszych czasów. Liczne fragmenty listów cytowane w książce to także często perełki epistolografii. Warto się w nie zagłębić. Jest tam zarówno historia niedoszłej narzeczonej - Marii Wodzińskiej, jak i, oczywiście(!) George Sand. Temat tej relacji, który był przedmiotem sztuk teatralnych, filmów, książek jest potraktowany obszernie i poważnie. Miałem jednak wrażenie, że starsza od Chopina Francuzka (gdy się poznali on - 28 lat, ona - 34) nie zaskarbiła sobie sympatii autora książki. Może słusznie. Niefortunny wyjazd na Majorkę był jej pomysłem. Ona opuściła naszego Szopka, a o detalach, atmosferze narastających niesnasek w Nohant - majątku George Sand, można się dowiedzieć także, chociaż to literacka fikcja, ze sztuki Jarosława Iwaszkiewicza "Lato w Nohant" (co najmniej dwie inscenizacje dostępne na vod.TV).

Czytając książkę, pisząc tego posta słucham net-radia "Konkursy Chopinowskie" na zmianę z "Radiem Chopin".  Troszkę się Szopek nakomponował! Na temat geniuszu kompozytorskiego, cech, zalet muzyki Chopina, jego niebywałej muzycznej płodności napisano wiele. Mniejsza jest (w moim odbiorze) wiedza na temat jego fortepianowej wirtuozerii, szacunku dla klasycznych dzieł Beethovena, Bacha, uwielbienia dla muzyki Mozarta, gdzie szczególne miejsce w sercu Chopina miało Requiem. Jednak po przeczytaniu "Chopin. Życie i droga twórcza" zaimponowały mi NIE muzyczne dokonania Fryderyka Chopina, ale jego głęboki patriotyzm. Nie zamierzam się wysilać, aby ująć w swoje słowa to co dawno, z niebywałą measterią po śmierci Fryderyka napisał Norwid w "Dzienniku Polskim" (1849.10.25):

„Rodem warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel, Fryderyk Chopin zeszedł z tego świata. Choroba piersiowa przyspieszyła śmierć za wczesną artysty w trzydziestym dziewiątym roku życia – dnia siedemnastego, miesiąca bieżącego.

Umiał on najtrudniejsze sztuki zadanie rozwiązywać z tajemniczą biegłością – umiał bowiem zbierać kwiaty polne, rosy z nich, ani puchu nie otrząsając najlżejszego. I umiał je w gwiazdy, w meteory, że nie powiem: w komety, całej świecącej Europie, ideału sztuką przepromieniać.

Przezeń ludu polskiego porozrzucane łzy po polach w dyademie ludzkości się zebrały na dyament piękna, kryształami harmonii osobliwej.

To jest – co największego sztukmistrz może uczynić, i to uczynił Fryderyk Chopin.

Cały prawie żywot (bo część główną) poza krajem spędził dla kraju.

To jest, co największego dopiąć może wychodziec, i tego Fryderyk Chopin dopiął.

Wszędzie jest – bo w Ojczyzny duchu mądrze przestawał – i w Ojczyźnie spoczął, bo jest wszędzie. Kochanowski skarżył czasu swego: «Tymoteusza, sławnego muzyka ateńskiego, nie wygnano, jedno iż był jedną strunę do swego instrumentu przyczynił: ale za naszego wieku nie jedną, ale dziewięć strun do lutnie przydano: a pieśni dzisiejsze tak daleko są różne od Bogarodzice, jako i obyczaje od Statutu. Taka to odmiana w muzyce czyni odmianę w Rzeczypospolitej...»

Kochanowski w Sobótkach pierwszy ludu poezyę uczonemu światu uwidomił – w muzyce Chopin toż uczynił”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz