sobota, 25 maja 2013

"Kwartet" (Quartet), reż. Dustin Hoffman, GB, 2012, w kinach

"Kwartet" (Quartet), reż. Dustin Hoffman, GB, 2012, w kinach

W piątkowy wieczor chciałem zobaczyć duńskie "Polowanie". Ponownie mi się nie udało. Zbyt pozne godziny projekcji zniechecily mnie do tego pomysłu. Szukajac remedium na zapłakany swiat za oknem kliknalem "komedie" w filmwebie i zdecydowałem się na angielski "Kwartet".

Film jest uroczy. Opowiada o starości i staruszkach w pogodny, jakze inny niż "Milosc" Hanekego sposób.  Szkoda tylko, ze starość w realu wygląda zupełnie inaczej, tak jak w "Milosci" wlasnie, lub gorzej. Sadze, ze Dom Opieki Emerytowanych Muzykow w którym dzieje się akcja filmu, jest miejscem w którym reżyser i wspolproducent w jednym - Dustin Hoffman sam chciałby się znaleźć/niedługo znajdzie... W idyllicznej krainie w której zyja muzycy-emeryci czas dzielony jest miedzy czynione sobie nawzajem siurpryzy, gre na licznych instrumentach, spiew, emablowanie znacznie młodszego personelu, tudzież popijanie gorzałki przeplatane rozwiazywaniem lokalnych problemów sercowych, miłosnych, bron boze zawałowych! Się dzieje! A wszystko okraszone znakomitymi, wartkimi, dowcipnymi dialogami podanymi przez nie mniej znakomitych aktorow.
Samograj.
Nikt z pensjonariuszy nie jest obloznie chory. Jakies drobne dziurki w pamięć, delikatne natretctwa, nic poważnego. Eleganckie umiejętnie sfotografowane wnetrza, wspanialy ogrod z oszalamiajacym drzewem (co to za gatunek?), lepsze niż to z "Awatara", bo prawdziwe. Pewnym dysonansem w tym stuprocentowo angielskim otoczeniu jest francuski samochod. Może Renault zapalcil więcej niż angielskie marki?
Jednym słowem lekkostrawna, wzruszajaca, ot! komedia w sam raz na deszczowy weekend. Można isc i posmiac się z cala rodzina.

Dodatkowych wrazen dostraczylo mi kino w którym widziałem ten film - kino "Świt". Ulokowane w Brodnowskim Domu Kultury niedaleko miejsca, gdzie pracuje, z seansem o 19:00 było idealna lokalizacja. Nigdy wcześniej tam nie byłem. Wyruszylem odpowiednio wcześniej zwiekszajac margines czasu potrzebny na znalezienie, zaparkowanie itd. Pan, który wyraźnie pelnil funkcje stróża, kasjera, biletera i obsługi technicznej rozpoczal projekcje na moje wyraźne żądanie. Byłem jedynym widzem... Jednak to co mnie uderzylo (w nozdrza) to zapach, wlasciwie smrodek sali kinowej. Cos pośredniego miedzy zapachem męskiej szatni (w damskich nie bywam), sali gimnastycznej, lekko zatęchłego pomieszczenia wypełnionego nabitymi kurzem meblami i drewnianej, lekko wilgotnej podłogi. Smrodek niewietrzonego od wielu lat pomieszczenia, w ktorym daly się wyczuć odlegle zapachy gozdzikow z akademii "ku czci", zielonego sukna kryjącego stoly siedzącej na scenie "egzekutywy", wody "Przemyslawki" i płynnej pasty do podłogi "Buwi".
Jednym słowem mimowolna podróż w czasie, która polecam prawdziwym koneserom z odpornym zoladkiem.
I to wszystko za jedne 15.00 zl!

A na "Polowanie" ide we srode do kina "Praha" za piątaka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz