"Jeff Koons. Portret intymny" (Jeff Koons. A private Portrait), reż. Pappi Corsicato, Włochy, 2023, film
Jeden z tych królików został sprzedany za 91,1 mln USD (2019) czyniąc z J. Koons'a najdroższym żyjącym artystą. |
Na stronach kina "Muranów" czytamy: "To nie tylko film dokumentalny. To przede wszystkim niezwykła podróż do wnętrza umysłu najbardziej kontrowersyjnego artysty naszych czasów". Ja odbieram ten film jako panegiryk, gdzie o sztuce (jeśli uznać dokonania J. Koonsa za sztukę) niewiele, pełno natomiast pochwał i peanów na temat ..."ukrytych mechanizmów stojących za człowiekiem, artystą i marką". Gadające głowy zgodnie z wymogiem gatunku sławią i zachwycają się osobą J. Koonsa. O tym co i jak robi film mówi niewiele. Prezentacji jego dokonań mało. Wypowiedzi znawców sztuki, koneserów, prawie wcale. Zero wypowiedzi krytycznych. J. Koons mówi w tym filmie wiele o swoich inspiracjach, dzieciństwie, dorastaniu w domu w którym sztuka była obecna na co dzień - jego ojciec miał sklep meblowy, zajmował się urządzaniem, dekoracją wnętrz. Mówi oczywiście o pierwszych swoich doświadczeniach już jako artysty. Sprzedawał jako sztukę odkurzacze, suszarki do włosów zamknięte w sześciany z plexi... Z uśmiechem opowiada o sytuacji, kiedy właścicielka jednej z nowojorskich galerii kupiła, a po 24h zwróciła jedno z tych dzieł mówiąc, że przestała postrzegać zamknięty w przezroczystej skrzynce odkurzacz jako obiekt sztuki. Opowiada także o pracy sprzedawcy udziałów w funduszach inwestycyjnych i pracy w słynnym nowojorskim Museum of Modern Art "MoMA", gdzie sprzedawał karty członkowskie wybitnie przyczyniając się do dynamicznego wzrostu ich sprzedaży. Nadal jest świetnym sprzedawcą. Jego instalacje, rzeźby osiągają gigantyczne ceny. Czy jest artystą? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale film, chociaż nie wprost, odpowiada na nie. Film praktycznie nie mówi o artystycznych dokonaniach J. Koonsa, ale jest znakomitym dowodem na umiejętność autokreacji, siły PR. Myślę, że doświadczenie brokera, ale zwłaszcza praca dla MoMA unaoczniły J. Koons'owi cienkość granicy między kiczem a dziełem - przestrzeń, w której dobry PR'owiec (prawie) zawsze znajdzie klienta gotowego rozstać się z nadmiarem gotówki...
Film trwa 90 min. Nie chcę nikogo zniechęcać do jego obejrzenia przypominając, że J. Koons jest kontynuatorem kierunku pop-art, którego ojcem założycielm był Andy Warhol, którego "Campbell's Soup" Muzeum MoMA kupiło w roku 1996 za 15 mln USD :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz