Ex-Beatles nie ma lekko. Nie dość, ze 76 lat na karku to jeszcze niezależnie od tego co robi, jakby się nie staral, to i tak publiczność oczekuje, ze będzie gral nieśmiertelne kawałki Famous Four.
Jego solowe dokonania w roznych zestawach (np. The Wings) sa interesujące, czasami nawet bardzo dobre (np. My Valentine), ale...
Ludnosc chce Hard day's night, She loves you, Yesterday itd. Na szczęście, dla siebie Paul McCartney ma pelna swiadomosc, ze nie ma sensu z tym walczyc, to trzeba oswoic i dac to czego chcą fani. Dlatego jegot blisko trzygodzinny show to baaaardzo udany mix tego co stworzyl sam bedac już ex-beatlesem oraz wspólnych dokonan z kolegami z Liverpoolu.
LED'y z każdej strony estardy i świetne nagłośnienie powodowały, że z każdego miejsca było dobrze i widać i słychać. |
A przecież miałem wątpliwości... Pomiomo tego, ze po występie sprzed kilku lat na Stadionie Narodowym kolezanka goraco rekomendowala występy Paula nie byłem przekonany, czy warto.
Wahania i wątpliwości skutecznie mnie opuściły, kiedy bilet wartości blisko 600 zl został mi sprezentowany:) (!), a kolejna wyprawa do Krakowa była także przyjemnoscia towarzyska.
Oprawa pirotechniczna była imponująca podobnie jak mocne, hard rockowe wykonanie "Helter Skelter" i "Live and let die" którym towarzyszyły. |
Na wyniesionym kilka metrów w górę podeście Paul wykonuje "Black Bird" |
Finał. Paul mówi "do zobaczenia", a nabita do ostatniego miejsca hala gorąco dziękuje mu za show. |
Tym razem do Krakowa pojechałem pociągiem. 150 zl, II-klasa, Pendolino i NIE MA WiFi!
To porażka!
Nocleg tym razem w Hotelu Poleski. Niewiele drożej (190 zl) niż w Hotelu Ibis, a widok z restauracji na Wawel najlepszy w Krakowie. Dosc daleko od Tauron Areny, ale okazało się, ze szybko i skutecznie można tam dotrzeć tramwajem (uliczne korki powodują, ze najszybszym srodkiem komunikacj jest tramawaj wlasnie).
Powrot także Pendolino. 2h20 min. do Warszawy to niezły wynik, ale ze NIE MA WiFi! To porażka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz