piątek, 31 października 2025

"Druga Furioza", reż. Cyprian T. Olencki, PL 2025, Netflix

"Druga Furioza", reż. Cyprian T. Olencki, PL 2025, Netflix

Stało się! Po "Furiozie" (2021), która zaskoczyła mnie swoją więcej niż przyzwoitą jakością (TU) dostaliśmy "Drugą Furiozę" - próbę zdyskontowania przez Netflix, który jest producentem "Drugiej...", sukcesu tej pierwszej. Od razu, z przykrością muszę stwierdzić, że jest to próba NIEUDANA. O ile pierwowzór oceniłem na 7(minus)/10 w skali filmweb, to sequel zasługuje moim zdaniem najwyżej na słabe 5(minus)/10, czyli średni z duuużym minusem. 

Wadą "Drugiej Furiozy" jest przegadanie prowadzące do wydłużenia filmu do nieznośnych 2h 47min. Blisko 3h to naprawdę długo, nawet jeśli ogląda się film w domu, po części na ergometrze i kanapie. Ale przecież są/były w historii kina filmy dłuższe, których długość nie była uciążliwa. Tak! To były filmy dobre, lub bardzo dobre... 

"Druga Furioza" obarczona jest grzechem pierworodnym wszystkich sequeli - zarobić ponownie na tym samym pomyśle. Niestety, w odróżnieniu od pierwowzoru filmowi brak dobrego projektu/scenariusza na dobrą opowieść. Wszystko co dzieje się na ekranie jest "na siłę", wymuszone, rozmywa się, grzęźnie w miarę pojawiania się nowych postaci. Nowe twarze muszą zaistnieć wnosząc swoją historię, uzasadnić swój ekranowy byt. Powstaje nowy wątek, w tym przypadku damsko-męski, który wymaga opowieści, dramaturgii itp. Niewiele wnosi, kradnie czas. Nową postacią jest "primabalerina" - miłość głównego bohatera - Goldena. Żenująco papierowa, żałośnie naiwna, beznadziejnie zagrana przez Polę Gonciarz. O ile "Furioza" jako opowieść o wojnie kiboli miała zaszytą znaczną dozę prawdopodobieństwa, o tyle "Druga Furioza" skręca w stronę fantasy, odzierając opowieść z cech potencjalnie prawdziwej, kibolskiej sagi. Akcja filmu nieznośnie zwalnia, grzęźnie, tonie, traci zasadniczy walor filmu akcji jakim jest tempo. Wraz z tempem film gubi wiarygodność, a z wiarygodnością ginie to co było jego zaczynem - policyjną intrygę w środowisku kiboli. Wszystko się sypie. Całość zaczyna przypominać produkcje P. Vegi, które zawsze mnie raziły brakiem dobrego pomysłu na zwartą, świeżą, przemyślaną i dobrze opowiedzianą historię. I chociaż jak słychać w mediach Netflix płaci  dobrze, nawet bardzo, nawet tyle, że nasi aktorzy byli zaskoczeni wysokością honorariów, to wyszło słabo. 

Szkoda. Będą zwracać kasę Netflixowi? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz