"Moja szkatułka - Grechuta Tribute", Okęcka Sala Widowiskowa, 2025.10.05, koncert
 |
Od lewej: Joanna Giemzowska-Pilch, Jakub Wach, Oskar Hudyka, Jerzy Drobot, Arek Boryczka autor aranżacji i podobnie jak reszta kapeli znakomity instrumentalista. |
Byłem pod dużym wrażeniem jakości kapeli, która towarzyszyła Oskarowi Hudyce - wokaliście "Mojej Szkatułki". Decydując się na pójście na ten koncert nie oczekiwałem fajerwerków. Koncerty "tribute to..." są ogromną niewiadomą. Podjęcie próby wystąpienia w repertuarze Marka Grechuty to spora odwaga i duuuże wyzwanie. Nieźle znam ten repertuar, a "Będziesz moją panią", "Dni których nie znamy", "W dzikie wino zaplątani", "Korowód" i mnóstwo innych to piosenki, które towarzyszyły mi przez całe dotychczasowe życie. Pójście na taki koncert w moim przypadku zawsze wiąże się z rodzajem rozterki związanej ze sposobem wykonania powszechnie znanych zwrotek. Jeśli jest to próba zaśpiewania 1:1 to oczywiście skucha, bo zaśpiewać, interpretować tekst jak M. Grechuta zwyczajnie się nie da. Natomiast jeśli jest to interpretacja powiedzmy dowolna, to także skucha, bo przecież każdy, łącznie ze mną zna praktycznie każdą nutę tych utworów, więc każde odstępstwo od pierwowzoru drażni, irytuje, przeszkadza. Przynajmniej przy pierwszym odsłuchaniu. Potem, gdy nowa interpretacja się osłucha, ok. Generalnie i tak źle, i tak niedobrze:) Niektóre się bronią, niektóre nie. Są kapele posiadające zdolność wręcz wybitną do wykonywania obcego repertuaru. Za taką uważam grupę "Raz, Dwa, Trzy", której coverowe albumy "Młynarski" i "Czy te oczy mogą kłamać" świetnie się bronią, chociaż najchętniej i tak słucham oryginałów.
Specjalną jakością "Mojej szkatułki" jest udział skrzypaczki Joanny Giemzowskiej-Pilch, która przez wiele lat grała w "Anawa" uczestnicząc w takich wydarzeniach jak np. widowisko muzyczne "Szalona lokomotywa" (byłem, widziałem:)) w reż. Krzysztofa Jasińskiego z udziałem a jakże! Maryli Rodowicz, oczywiście Marka Grechuty i Jerzego Stuhra. Pani Joanna jest swego rodzaju gwarantem/rękojmią emocjonalnej zgodności interpretowanej przez "Moją szkatułkę" tekstów/muzyki Marka Grechuty i Jana Kantego Pawluśkiewicza, z oryginałem.
Kapela była znakomita. Wokalista też znakomity, ale jakby troszkę mniej :) Miałem wrażenie, że rozkręca się w miarę upływu czasu, rozluźnia i im dalej w koncert tym bardziej swobodne, przestrzenne było jego śpiewanie.Jeśli "Moja szkatułka" będzie w Waszej okolicy, a Marek Grechuta jest artystą, którego znacie, lubicie i być może mówicie sobie czasami, że "ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy, ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy" to śmiało kupujcie bilet (mój kosztował 20 zł), idźcie na koncert. Po koncercie spytałem Oskara Hudykę. czy mają w repertuarze i grają (na koncercie nie grali) "Pamięci wierszy", mój ulubiony, rzadko grany utwór autorstwa Marka Grechuty. Odpowiedział krótko i treściwie - nie. No cóż... Ale na koncert i tak warto było pójść :)
Bardzo warto! Do Krzyśkowego zachwytu muzykami dorzucam mój dla rewelacyjnego perkusisty Jakuba Wacha oraz gitarzysty Arka Boryczki
OdpowiedzUsuńChcesz zorganizować koncert Grechuta Tribute – Moja szkatułka?
zadzwoń: 604 349 905; 728 801 721 lub napisz: biuro@agencjaluxart.com