sobota, 16 grudnia 2017

Taco Hemingway, koncert, Torwar, środa 2017.12.13

Taco Hemingway, koncert, Torwar, środa 2017.12.13

Tym razem, w odróżnieniu od dwóch poprzednich koncertów na których
byłem, było więcej swiateł i obowiązkowe od pewnego czasu duże ekrany.
W rocznice stanu wojennego (1981) odbyl się koncert Taco Hemingwaya w hali Torwaru. Troszeczke zaluje, ze artysta, któremu kibicuje nie wspomniał o tym fakcie w trakcie koncertu. Taco komentuje w swoich tekstach otaczajaca nas, biezaca rzeczywistość, a tamta rzeczywistość, chociaż nie biezaca, to jednak kawalek ważnej, nieodleglej historii. Wiekszosc fanow Taco, którzy licznie wypełnili hale Torwaru urodzila się guuuubo po dacie stanu wojennego. Mysle jednak, ze krótkie slowo o tej pamiętnej dla wielu dacie byłoby na miejscu.
A może się czepiam?

Maksymalna pojemność Torwaru to bodaj 6100 widzow. Tyle wlasnie biletow w ekspresowym tempie zostało sprzedanych na ten koncert, który z tego co mowil Taco był wstępnie planowany w Palladium (pojemność 1500 osob), ale gdy okazało się, ze bilety znikają z szybkoscia swiatla, zdecydowano się przenieść koncert do Torwaru, i się udało.
To niejedyny dowod na popularność Taco. Ostatnio mój syn podrzucil mi zaslyszana w Trojce informacje, ze Taco jest najbardziej popularnym polskim (drugi po Edzie Sheeranie!) artystą odsłuchiwanym  w Polsce w serwisie spotify za rok 2017 (więcej tutaj)

Sztuka która wykonuje Taco, czyli hip-hop/rap to nie moja bajka, nie moje klimaty. Jednak jestem jego kibicem i to uzasadnia moja obecność na koncercie. Ciekawe jest samo zjawisko przeniesionego na polski grunt gatunku, który chociaż w oryginale jest amerykański, czarny, zbuntowany dość szybko został zaadoptowany przez białych wykonawców, a w Polsce niezle zadomowil się w szarych blokowiskach o czym traktuje swietny film "Jestem Bogiem". Taco Hemingway nadal tej sztuce indywidualny wyraz. Jego teksty nie sa tekstami buntu, nie traktują o beznadziei, szarej rzeczywistości. Jego hip-hop nazywany jest często hip-hopem hipsterskim, sztuka skierowaną do dzieciakow które chodza w markowych ciuchach, uzywaja firmowych smartfonow, imprezują pijac wino, czyli do klasy sredniej. Taka wlasnie mlodziez pojawila się na Torwarze.
Usmiechnieta, dobrze ubrana, zadbana, karna, wygadana, lśniąca i pachnaca.
Czyli normalna.

Koncert zaczal się z lekkim, około 15-sto minutowym poślizgiem. Publicznosc przywitala Artyste goraca owacja i poleciało. Taco wydal 4 plyty. Wystarczajaco dużo materialu, żeby wypelnic koncert który trwal blisko 2h. Dwie godziny to dużo, zwłaszcza, gdy na scenie dzieje się niewiele. Taco na froncie, Rumak przy "biurku" z tylu i dość monotonna warstwa muzyczna, która nawet w nazwie nie pretenduje do miana muzyki bo nazywa się "bitem". Jednak tutaj najważniejszy jest tekst. Teksty znala na pamięć wiekszosc publiczności, wiec koncert był wspolna zabawa, wyśpiewaniem, może bardziej chóralnym melodeklamowaniem kolejnych utworow. Dobrym pomysłem (moim zdaniem) było wprowadzenie na scene gościa - młodego rapera, który wraz z Taco wykonal dwa kawałki, w typowym dla gatunku raperskim dialogu, dwóch wykonawców-frontmenow. To znacznie podgrzalo temperaturę koncertu, zdynamizowalo calosc, było mocnym akcentem całej imprezy.

Nie można pominąć publicznych oświadczyn Jarzyny (tego Jarzyny z popularnego kawalka Taco "Nastepna stacja" .... "Jarzyna miał urodziny, pojechałem na Młociny, Rano kac dopiero przyszedł, gdy mijałem Wawrzyszew"....), który w lozy VIP pdal na kolana, sie oswiadczyl, a jego oświadczyny zostały sadzac po reakcji wybranki, przyjęte. Nie wiem po co to było Jarzynie, ale ma czego chciał. Oby TO nie zwiędło tak szybko i skutecznie jak zapomniana w spiżarni włoszczyzna. Jarzyna wpadl jak seler w zupe, a koncert potoczyl się dalej.

Łapy z telefonami w góre, światła na publiczność i jedziemy.
Leci kawałek "Świecące prostokąty" z płyty "Marmur".
Zrobilo sie duszno, bardzo cieplo i dość pozno. Trudy dnia, który rozpoczal się dla mnie o godzinie 4:45 i obfitowal w liczne biz-spotkania powodowaly, ze w polaczeniu z duchota robilem się senny i mniej reaktywny na to co dolatywalo ze sceny.
Koncert zamknał się dawka bisow. Artysta zakonczyl show kolejnymi podziękowaniami dla fanow za liczne przybycie, kupienie biletow, wypelnienie Torwaru. Wyraznie widać, ze Taco ma dobry kontakt ze swoimi fanami, ze pisze i "spiewa" o sprawach i problemach, które sa ich udzialem, jego doświadczeniem.
Było dobrze.
Z pewnoscia będę usilowal pojsc na kolejny koncert Taco. Widac, slychac i czuc, ze jego odbior swiata się zmienia, ze zmienia się przekaz generowany do publiczności. Ostatnia plyta - "Szprycer" jest inna niż poprzednie, rozni się zwalszcza od "Trojkata Warszawskiego". Chodzi glownie o warstwe tekstowa, ale żeby to dostrzec konieczne jest dokładne wsłuchanie się w tekst. To nie jest takie proste i oczywiste, kiedy każdy dzień jest wypelniony mnostewm aktywności, kiedy muzyke traktuje się jako tlo do codziennych czynności. Koncert jest dobrym miejscem, żeby posluchac o co chodzi, co powoduje, ze mlodziez identyfikuje się z tym co "spiewa" Taco.
Interesuje Was fenomen kariery?
Idzcie na koncert Taco Hemingwaya, faceta, który wydal pierwsza plyte w 2015, a dzisiaj bez trudu, błyskawicznie sprzedaje Torwar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz