
Film trwa 103 min. czyli idealnie na dwa dosiady ergometru, ale jest na tyle fajny, ciekawy, ze można go przy odrobinie dobrej woli obejrzeć w czasie jednej sesji.
Film - pożyczka od kolegi Bartka trafil do mnie wraz z jego pozytywna, zachecajaca rekomendacja.
Daje mu 7+, czyli "dobry" w skali Filmwebu; "plus" dorzucielm z prywatnej puli - lubie takie filmy.
Film bazuje na autentycznym wydarzeniu co od razu każe inaczej spojrzeć na opowiadana historie. Ma w moim odbiorze znakomity, mroczny klimat, a ze akcja dzieje się w scenerii niczym z powieści Jacka Londona (chociaż to nie Alaska, tylko Wyoming) w bardzo męskim swiecie, gdzie raczej "We don't dial 911" (to z W. Cejrowskigo "Wyspa na prerii") to powinien się podobać każdemu, kto lubi takie historie.
Troche drażniły mnie zbyt moim zdaniem napuszone dialogi-sentencje wypowiadane przez gł. bohatera filmu dobrze granego przez Jeremy Rennera. Osoba agentki FBI (Elizabeth Olsen), jej naiwność i rażące braki w wyszkoleniu, zestawienie jej z wszystkowiedzącym gł. bohaterem to zabieg słaby, zbyt oczywisty, rzutujący na moja ocene (byłoby 8).
Ale...
Opowiadanej w dobrym tempie mrocznej historii towarzyszy sugestywna muzyka, a surowa przyroda, świat twardzieli w żyłach których płynie krew Szoszonów, Wron dobrze działają na wyobraźnie zwłaszcza tych, którzy podobnie jak ja czytali K. Maya i J. Londona.
Będzie się Wam podobać!
Howgh!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz