poniedziałek, 19 października 2020

"Quincy", reż. Alan Hicks i Rashida Jones, USA, 2018, film, Netflix

 "Quincy", reż. Alan Hicks i Rashida Jones, USA, 2018, film, Netflix

Pogoda jaka jest kazdy widzi, wiec zamiast pedałowania outdoor, wiosłowanie na ergometrze w piwnicznej izbie polaczone z ogladaniem filmow. Obejrzalem ostatnio dwa: "Blackpink" o K-popowej grupie o tej wlasnie nazwie i dla rownowagi - "Quincy". Na poczatek o tym ostatnim. 

Moim zdaniem film jest dobry+ (7 w 10-cio punktowej skali filmweb). Tak dobry, ciekawy, barwny jak postac Quincy Jonesa. 

Moje pierwsze, swiadome zetkniecie z talentem Quincy Jonesa mialo miejsce okolo 1981 roku w niewielkim sklepie plytowym w Londynie na Queensaway tuz przy skrzyzowaniu z Bayswater. Poznym wieczorem wszedlem tam, zeby pogrzebac w pudlach z plytani (vinyle oczywiscie). Z kolumn glosnikowych dobiegala fajna muzyka, mieszanka soul/r&b, na tyle ciekawa, ze po kilku minutach zapytalem sprzedawce o tytul plyty. "To Quincy, caly on!" rzucil przez ramie jeden z czarnych kolesi, ktorzy podobnie jak ja przerzucali okladki przecenionych albumow. Tak poznalem lp "The Dude" (1981), plyte, ktorej producentem byl wlasnie Quincy Jones, plyte, ktora jest ze mna caly czas, ktora byla zapowiedzia erupcji popularnosci Quincy Jonesa jaka nastapila w efekcie wydania "Thrillera" (1982) Michaela Jacksona. (Quincy Jones byl juz od dluzszego czasu muzycznym guru Michaela Jacksona, a wydany w 1979 album "Off the wall" byl zapowiedzia pozniejszego sukcesu "Thrillera"; warto wspomniec, ze to wlasnie Quincy zaproponowal zaangazownie zmarlego dwa tyg. temu Eddiego Van Halena do zagrania solówki w "Beat It")

Ale kariera muzyczna Quincy Jonesa zaczela sie daleko wczesniej niz przelom lat 70/80. Film opowiada te fascynujaca historie w uporzadkowany, przejrzysty sposob. Zaleta filmu jest cala masa dokumentalnych zdjec i filmow, ktore drobiazgowo ilustruja zycie Quincy Jonesa. Nie ma w filmie gdajacych glow mowiacych jak fajnym gosciem jest/byl Quincy. To wszystko pokazuja dokumentalne fragmenty zdjec/filmow, a caly komentarz jest z offu. Jest w nim mnóstwo muzyki i niepoliczalna ilosc sław i gwiazd nie tylko muzycznych, ktore wspolprace z Quincy poczytuja sobie za honor. "Quincy" jest wyjatkową historia rozwoju talentu czarnego dzieciaka urodzonego i wychowanego z jednej z czarnych dzielnic Chicago. Quincy opisuje m.in. swoja wspolprace z Frankiem Sinatrą. Mowi o koncertach z orkiestra Counta Basiego w Las Vegas w czasie ostrej segregacji rasowej, kiedy to wlasnie Frank Sinatra spowodowal, ze czarni muzycy zaczeli byc akceptowani jako GOSCIE w hotelach w ktorych grali koncerty. (klimat wprost z filmu "Green book").
Nie mniej ciekawe sa fragmenty mowiace o jego paryskich studiach nad muzyka klasyczna, ktore pozwolily mu na pisanie i aranżowanie muzyki dla orkiestr symfonicznych, co w konsekwencji dalo mu przepustke do swiata filmu. (skomponowal m.in. muzyke do "Koloru Purpury"S. Spilberga) "Quincy" to takze opowiesc o licznych kobietach do ktorych Quincy mial slabosc. Doliczylem sie trzech małżeństw plus mnostwa przelotnych znajomosci wsrod ktorych byla Nastassia Kinsky. Kobiety zaś, mialy slabosc do Quincy Jonesa. Zostal obdarzony 7-demką corek z roznych malzenstw i zwiazkow i jednym synem. (Niezly wynik. Jednak uwazam 7-dem corek i jeden syn z JEDNĄ żoną zdecydowanie przewyzsza dokonanie Quincy Jonesa, a takim wynikiem moze pochwalic sie jeden z moich kolegow! Do tego facet tez jest uzdolniony muzycznie:)) Film jest bardzo poprawny. Na prozno szukac w nim skandali, pikantnych szczegolow. To historia opowiedziana z perspektywy 80+ giganta muzyki, ktory pogodzony z losem, ex-zonami, dziecmi, pędzi spokojne, dostatnie zycie w otoczeniu rodziny. Na pytanie: co mu w zyciu nie wyszlo, (przecież wychodzilo wszystko), odpowiada - małżeństwo.
Jednak nie wyglada na bardzo nieszczesliwego z tego powodu :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz