"Jurek", reż. Paweł Wysoczański, PL, 2014, film dokumentalny, Netflix/TVP VoD
W moim przekonaniu to dobry film - 7/10 w skali Filmweb.
O Jerzym Kukuczce, himalaistach, pisze dosc czesto (TU). Ten rodzaj wyczynu dziala na moja wyobraznie, zwlaszcza w zestawieniu z siermiężnym okresem lat 70/80, ktore paradoksalnie byly najlepszymi latami polskiego himalaizmu.
"Jurek" jest filmem poskladanym z roznych, roznej jakosci filmow dokumentalnych, zlepkiem archiwalnych programow telewizyjnych, zgrabnym patchworkiem wywiadow/wypowiedzi ludzi, którzy znali Jerzego Kukuczke.
Film o pasji, charakterze, uporze, miłości. Jednak nade wszystko o braku umiejetnosci odpuszczania... Jerzy Kukuczka byl pozbawiony tej cechy. "Kupiona gora musi byc zdobyta" - zdanie-sentencja, ktore Jerzy Kukuczka rzucal, gdy inne ekipy wycofywały sie rezygnujac z proby wejscia. On trwal do konca, atakował za wszelka cene.
Film jest "gładki". Zgodnie z nasza tradycja nikt nie mowi źle o Jerzym Kukuczce (sa nieliczne wypowiedzi krytyczne, ale mocno stonowane). Praktycznie wszyscy potwierdzaja, ze uczestnictwo w wyprawach, było ich najlepszym okresem zycia. Chwile zmagań z górą/górami należały tylko do nich. Gdy wyjezdzali na 3-5 m-cy zostawiali za soba wszystkie przyziemne problemy, chodzili z glowa w chmurach. Nic dziwnego, ze wiekszosc z nich uzalezniala sie od wyprawowego rytmu. To byl ich i Jerzego Kukuczki sposob na zycie.
Jerzy Kukuczka niczego nie musial udowadniac, kiedy decydowal sie na udzial w wyprawie na Lhotse, ktorej celem bylo wejscie na szczyt nowa droga, przez niezdobyta, południowa ścianę. Był powszechnie uważany za najlepszego himalaistę na Ziemi.
Nie umiał, z pewnością nie chciał odpuścić. Zostawił żonę, dwóch synów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz