niedziela, 18 stycznia 2015

Marek Napiórkowski Sextet "UP!", koncert live, Trójka, niedziela 2015.01.11

Marek Napiórkowski Sextet "UP!", koncert live, Trójka, niedziela 2015.01.11

Marka Napiórkowskiego widziałem live na koncercie Anny Marii Jopek promującym znakomita plyte "Sobremasa" w listopadzie 2011. Swietny koncert także dzięki swietnym muzykom wśród których poza Markiem Napiórkowskim na gitarze był także Henryk Miśkiewicz na saksofonie.

Zbyt duzo na tym foto nie widać, ale  od lewej:  Krzysztof
Herdzin - fortepian, Adam Pierończyk - saksofony, Henryk
Miśkiewicz - saksofony, Robert Kubiszyn -
kontrabas i bas git, Paweł Dobrowolski- perkusja i Marek
Napiórkowski - gitary.
Nazwisko Marka Napiórkowskiego przewija się w wielu krajowych produkcjach jazzowych i wlasnie dla niego i Krzysztofa Herdzina zadałem sobie trud wydzwonienia wejsciowek.
Od koncertu mija wlasnie tydzień. Wrzucilem cd "UP!" do odtwarzacza, przypominam sobie wieczor wypelniony znakomita muzyka.
Jazz nie jest do końca moja bajka. Wole klimaty bluesowe i rockowe, co nie znaczy, ze nie słucham innej muzyki, zwłaszcza takiej, która współgra z moimi nastrojami, budzi emocje, pozwala na chwile refleksji, odjazdu. Tak wlasnie gra sextet Marka Napiórkowskiego. Pierwsze 2- 3 kawałki były rozgrzewka, wprowadzenim do tego co dzialo się dalej. A im dalej tym więcej ognia, tym mocniej, az do kilku rockowych wręcz riffów.
Zastanawia mnie, ze Marek Napiórkowski przez caly koncert uzywal 2 gitar: zielononiebieskiej elektrycznej i klasycznej wpiętej oczywiście do pradu (kazda z nich to customy). Wspomagany elektronika wydobywal z nich nieprawdopodobne dzwieki, a bieglosc z jaka ujezdzal niewielkie, elektryczne wiosełko była imponujaca. A taki Joe Bonamassa na scenie miał skrzynie-stojak, w niej około 10-12 gitar, które zmienial praktycznie do każdego utworu. Czy oznacza to, ze Marek Napiórkowski potrafi wydobyc więcej ze swojego instrumentarium niż utytuowany bluesaman?
Pewnie takie porównania nie maja sensu, a to kto jest lepszym gitarzysta, kompozytorem decyduje klimat tworzony przez muzyka i towarzyszący mu zespol. Tutaj Mark Napiórkowski i jego towarzysze pokazuja, ze naleza do jazz czolowki. Chetnie i sporo słucham Pata Metheny i moim zdaniem Marek Napiórkowski nie powinien mieć kompleksow. "UP!" to album koncepcyjny. W ver. płytowej nagrany z towarzyszeniem orkiestry kameralnej, a ver. koncertowej w Trojce, saute, tylko jazz band. Jak przystalo na lidera Marek Napiórkowski przewodzi, jego gitara jest instrumentem dominującym, ale daje mnóstwo miejsca innym muzykom. Każdy z nich ma możliwość wykazania się swoimi umiejętnościami, a ze naleza do czolowki polskiego jazzu jest czego sluchac. Znakomity dialog saksofonow Adama Pierończyka i Henryka Miśkiewicza to popis, który długo zostanie mi w pamięci.
Zagrali nie tylko "UP!". Teraz slysze, ze na koncercie było dużo muzyki spoza miękkiej, lagodniej, ilustracyjnej "UP!". Po koncercie można było kupic 3 cd i zaluje teraz, ze nie kupiłem wszystkich.
Marek Napiórkowski jak przystalo na profi podpisywal plyty, chętnie rozmawial z fanami.
Bardzo, bardzo udany wieczor, a wszystko to za jedne 5 zl (koszt wejsciowki).
Dlatego place abonament.

Siedze, pisze, słucham łagodnych dzwiekow "UP!".
Fajna muzyka na niedzielny wieczor.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz