wtorek, 23 maja 2017

"Martwe wody" (Ma loute), reż.Bruno Dumont, Francja, Niemcy, 2016, film właśnie w kinach

"Martwe wody" (Ma loute), reż.Bruno Dumont, Francja, Niemcy, 2016, film właśnie w kinach

Żeby bawic się na tym filmie, który tylko nominalnie jest komedia trzeba być wychowanym na bajkach braci Grimm, kochac Monty Phytona i zasmiewac się do łez z Akademii Głupich Krokow, akceptować rownolegla rzeczywistość z tworzenia której slynal Kusturica, mieć mocny, odporny na przykre, realistycze widoki żołądek, twardy tylek (lub wygodny fotel; film trwa podnad 2h) oraz dobrze odnajdować się w pure nonsensownych absurdach ze wskazaniem na makabreski.
Mozna lubic J. Binoche, ale nie jest to wymog podstawowy i zasadniczny. Można także, celem wprowadzenia się we wlasciwa atmosferę obejrzeć wcześniej film, tez francuski: "Delicatessen".

Wszystkie wymienione wyżej warunki pozwola Wam na czerpanie radości z tego filmu, który należy do gatunku tzw. "interesujących". Tak zwykle mowi się rzeczach o których nie wiadomo co powiedzieć, zwłaszcza jeśli nie chce się wyjść na głupka, lub gorzej - idiote.

W związku z tym, ze mam dość wysoka akceptowalność absurdu, którego nieodlaczna toawrzyszka jest groteska, bawiłem się miejscami niezle. Film zawiera sporo bdb scen, a dobor typow ludzkich znakomicie kreowanych przez swietnych aktorow jest wzięty prosto z Akademii Glupich Krokow Monty Phytona. Klasa dla siebie jest J. Binoche. Nie dość, ze dala się zaangazowac do filmu, który nie daje się porownac z zadnym w ktorych dotychczas grala, to grana przez nia postac, jest także krańcowo inna od tych, do których nas przyzwyczaila.

Nie sadze, żeby nalezlo się doszukiwać w tym filmie czegosc więcej niż surrealistycznego, absurdalnego humoru. Proby odpowiedzi na pytanie "co artysta miał na myśli" poprowadzą na manowce. W moim przekonaniu "Martwe wody" to rozrywka chociaż specyficzna, ale w czystej postaci. Rezyser i autor scenariusza w jednym kpi sobie ze zblazowanych, majętnych burżujów pozwalając doborowym aktorom na szarże w znajdowaniu najcelniejszych sposobow na ośmieszenie granych przez nich postaci. Zastanawialismy z kolezanka się jak wytrzymali to aktorzy i ekipa filmowa... Musieli się niezle bawic na planie i już samo ukończenie filmu można uznac za sukces.

Jednak film jako calosc nie jest AŻ tak smieszny. Akcja, której motywem jest sledztwo jest watla. Istotota filmu sa poszczególne sceny, których komizm, jego odbior jest sprawa indywidualna zalezna o tego co wcześniej pisałem.
Mysle, ze filmowi pomogloby skrocenie o około 30 min, dzięki czemu dostalibysmy wieksza kondensacje ladunku komediowego.
"Martwe wody" wydaja się być ciut wtorne w niektórych pomysłach, ale i tak nie zaluje czasu poswieconego na obejrzenie tego filmu.
Smiech, to wartość sama w sobie.
Smiechu nigdy dość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz